Was wir von unseren Müttern (nicht) übernehmen wollen – Ein Blick auf Generationen, Prägung & Befreiung Przejdź do treści

Przytulna oferta: 3 za 2 na salonie!

|

Umieść 3 lub więcej przedmiotów w salonie w koszyku i zapłać tylko dwa z nich!

Koszyk

Twój koszyk jest pusty

Kontynuuj zakupy
Tochter umarmt liebevoll ihre Mutter – ein inniger Moment voller Nähe und Zuneigung.

Inhaltsverzeichnis

    Od pokolenia na pokolenie: co chcemy robić od naszych matek (nie)

    I nagle słyszę siebie mówiącego: „Zupełnie jak moja matka”. Czasem z uśmiechem. Czasem z lekkim szokiem. Bo między rzeczami, które kochamy, a tymi, które świadomie chcemy robić inaczej, często kryje się całe dziedzictwo. Emocjonalne, psychologiczne, kulturowe dziedzictwo.

    Ten tekst to zaproszenie do refleksji – nad tym, jak macierzyństwo, kobiecość i wizerunek własny przekazywane są z pokolenia na pokolenie. I nad tym, co chcemy zachować, zmienić, a co z miłością porzucić.

    Co pozostaje: miłość, siła, oddanie

    Wielu z nas dorastało z kobietami, które sprawiały, że niemożliwe stawało się możliwe. Pracowały, wychowywały, troszczyły się, organizowały i kochały – często wszystko naraz. Matki, które nie pytały, czy nadal mogą to robić. Po prostu to robiły. Ich siła była traktowana jako coś oczywistego – a czasem również ich obecność.

    W psychologii pogłębionej mówimy o „ukrytych przeniesieniach”: nieświadomych postawach, które przejmujemy od rodziców. Sposób, w jaki podchodzimy do konfliktów, sposób, w jaki okazujemy troskę, sposób, w jaki pozwalamy na bliskość. Wszystko to ukształtowało się, zanim świadomie podjęliśmy taką decyzję.

    Teoretycy więzi, tacy jak John Bowlby i Mary Ainsworth, wykazali, że wczesne doświadczenia przywiązania kształtują nie tylko relację z matką, ale także wpływają na wszystkie późniejsze zachowania przywiązaniowe. Osoby, które były widziane, słyszane i regulowane we wczesnym dzieciństwie, często potrafią pozwolić sobie na zdrową bliskość jako dorośli – lub obdarzać nią innych. To emocjonalne dziedzictwo jest cenne. I można je przekazywać dalej.

    A jednak są rzeczy, które dają poczucie ciepła: drobne rytuały, lunch w pudełku, spojrzenie mówiące: „Wierzę w ciebie”. Te wpływy pozostają. Może nie do końca. Ale w swojej istocie. I pokazują nam: ukształtowało nas nie tylko to, co robiły nasze matki – ale także to, jak myślały, czuły i kochały. To również przekazujemy dalej.

    Mutter umarmt fürsorglich ihr in ein Tuch gewickeltes Baby – ein Moment voller Geborgenheit und Liebe.

    Zdjęcie: Kristina Paukshtite/pexels

    Czego możemy się pozbyć: wyczerpania, porzucenia siebie, ciszy

    Nasze matki – i ich matki – wiele znosiły. I wiele ukrywały. Traumy, nierówności strukturalne, rany emocjonalne. W wielu rodzinach powszechne było ignorowanie bólu. Aby funkcjonować. Aby być silnym – bez względu na cenę.

    Psychologia transgeneracyjna, badana między innymi przez takie ekspertki jak Marianne Leuzinger-Bohleber, Sabine Bode i Judith Herman, pokazuje, że nierozwiązane problemy są często przekazywane nieświadomie. Jako strach, poczucie winy, nieokreślona presja. Socjolog Pierre Bourdieu opisał to zjawisko jako „dziedziczenie wrodzone” – nosimy struktury społeczne i emocjonalne w naszych ciałach, języku i zachowaniu.

    Każdy, kto dziś czuje się zmęczony bez powodu, może nosić w sobie wyczerpanie pokoleń. Ciało pamięta, nawet jeśli umysł nie potrafi znaleźć słów. Badania nad traumą (np. Bessel van der Kolk) pokazują, że nieprzetworzone doświadczenia są przechowywane w układzie nerwowym i często powtarzane w kolejnych pokoleniach.

    Mamy prawo przełamać schemat. Mamy prawo powiedzieć „nie”. Być zmęczonym. Zadawać pytania. I przestać akceptować sformułowania w rodzaju „Tak to po prostu wtedy było” jako usprawiedliwienie. Stawianie granic to nie zdrada – to nowa forma miłości.

    Rola matki w okresie przejściowym: między ideałem a rzeczywistością

    Wiele zmieniło się w percepcji społecznej. „Rodzicielstwo bliskości” i „troska o siebie”, zdrowie psychiczne i feministyczne macierzyństwo – wszystkie te narracje to nowe, które tworzą przestrzeń dla indywidualnych ścieżek.A jednak często znajdujemy się w sytuacji, w której musimy wybierać między dwiema rolami: bezwarunkowo oddanej matki z przeszłości i ideału współczesnej, nieustannie zamyślonej supermatki.

    Napięcie jest ogromne. Od wielu matek oczekuje się dziś emocjonalnej dostępności, kompetencji edukacyjnych, zaangażowania zawodowego i fizycznej obecności, przy jednoczesnym zachowaniu jak największego spokoju. Psychologia nazywa to „obciążeniem psychicznym” – niewidzialnym ciężarem, który wiąże się z odpowiedzialnością za rodzinę i podtrzymywaniem relacji. Socjologowie, tacy jak Gabriele Winker, i autorzy, tacy jak Patricia Cammarata, od lat podkreślają, że praca opiekuńcza musi być społecznie widoczna i sprawiedliwie rozdzielana – wykraczając poza wyidealizowany obraz macierzyństwa.

    Czasami brakuje nam pozwolenia na bycie niedoskonałymi. Ambiwalentnymi. Sprzecznymi. Matkami, które płaczą, są złe, wątpią – a mimo to kochają. Nowemu pokoleniu pozwala się ukazać to, co długo było ukryte. I w tym tkwi siła. Bo człowieczeństwo tkwi w ambiwalencji. Psychoanalityk Donald Winnicott mówił o „wystarczająco dobrej matce” – nie idealnej, ale wystarczająco wrażliwej. Takiej, której również pozwala się popełniać błędy.

    Co możemy sobie dać

    W końcu nie chodzi tylko o to, co akceptujemy lub odrzucamy. Chodzi o osobistą odpowiedzialność. O świadome rozpoznanie: Co jest moje? Czego się nauczyliśmy? Co może uleczyć?

    W terapii systemowej często mówi się: „Ci, którzy rozumieją swoje pochodzenie, mogą żyć własnym życiem”. Być może chodzi o pełne miłości spojrzenie na własną matkę – nie idealizujące, nie oskarżające, lecz pełne zrozumienia. Albo o moment, w którym mówimy naszemu wewnętrznemu dziecku: Masz prawo robić rzeczy inaczej.

    Albo to rozmowa, którą dziś prowadzimy – szczera, pełna wrażliwości, łącząca. Bo największym darem, jaki możemy dać, nie jest perfekcja. To świadomość. I współczucie.

    To, co dziedziczymy po matkach, to nie sztywny plan. To spektrum możliwości. I mamy wolność wyboru. To, co przekazujemy, nie zaczyna się od kolejnego dziecka. Zaczyna się od tego, jak postrzegamy siebie.

    Zostaw komentarz

    Ta strona jest chroniona przez hCaptcha i obowiązują na niej Polityka prywatności i Warunki korzystania z usługi serwisu hCaptcha.

    Wszystkie komentarze są moderowane przed opublikowaniem.

    Frau schaut sich im Spiegel lächelnd an.
    Spiritualität und Achtsamkeit

    Ponieważ mnie widzisz - list miłosny do mamy (czy do siebie?)

    List do mamy – czy do siebie? Ten emocjonalny tekst mówi o tęsknocie, samoakceptacji i cichej sile. Przeczytaj poruszający wpis na blogu Paigh już teraz.

    Czytaj dalej
    Rosa Filzherz liegt auf einfarbig rosa Hintergrund – schlicht und liebevoll arrangiert.
    Rund um paigh

    Fashion for Strong Women: nasze faworytki Paigh na Dzień Matki

    Nasze ulubione ubrania na Dzień Matki – jasne, wygodne &i kolorowe. Odkryj pomysły na prezenty dla silnych kobiet, pełnych stylu i uważności.

    Czytaj dalej